piątek, 24 sierpnia 2012

Ze

Że?

A nie...

"Za"!

Przejrzyściej byłoby, gdyby przed "za" znajdował się przecinek.

Fakt, autor nie napisał "za". A szkoda!

Maju... maju... to trochę regionalizmem zaleciało. Chociaż - a! Autor zgubił "w". 
Gratki! 


środa, 15 sierpnia 2012

Staram się to zrozumieć, ale - wybaczcie - nie potrafię. 

Pytanie za sto punktów - co Autor chciał nam przekazać? :D 



niedziela, 12 sierpnia 2012

I kolejny screen od czytelnika!

Dzięki, @Red!


Przepraszam, ale... gdzie znaleźli dziewczynkę?!
W babci?

(Kanibalizm się szerzy?!)


Pomijam oczywiście kwestię tytułu, który jest przejrzysty i klarowny jak woda w kałuży (mimo że ostatecznie, niestety, poprawny).
Mamy pierwszy "donos" od czytelnika!

@Marta przysłała link do artykułu, w którym możemy przeczytać, że sąd najwyraźniej nakazuje rolnikom cofnąć się w czasie i zdjąć krowie dzwonek z szyi.


Podróż do przeszłości pod literą prawa? Lubię to!



(pomijam kwestię niezmniejszonej czcionki podpisu pod zdjęciem ;o) )

piątek, 10 sierpnia 2012

Literówki już były (ale jeszcze będą, spokojnie!), teraz pokażę Wam błędy powstałe w wyniku braku... logiki?





1. Pytanie za 100 punktów: "Co Autor miał na myśli?".

Chodziło prawdopodobnie o to, że sportowiec dostał się do ścisłego finału.
Ale jaka jest prawda? Tego się już nie dowiemy ;o)


2. Dyskobol jest zapewne zadowolony, że na ogólnopolskim portalu przekręcono jego nazwisko. Dwukrotnie.













Kolejny przykład i bardzo podobna sytuacja (i teraz już nikt nie zarzuci, że uwzięłam się na tvn24.pl, bowiem ten screen pochodzi z portalu interia.pl.


Po pierwsze:
Prawdopodobnie Autor zgubił słowo "najlepiej". Niestety, w związku z udziałem Polaków na tegorocznej Olimpiadzie, słowo to nie bardzo pasuje.
Jestem w stanie wybaczyć - znajcie moje dobre serduszko :o)

Tworu, który znajduje się przy cyfrze 2. wybaczyć nie mogę. I nie chcę.
Autor zrobił z naszego sportowca osobę, która nie potrafi poprawnie się wysłowić (jakoś trudno mi uwierzyć w to, że sam Miarczyński powiedział w taki sposób).
No cóż - Kali jeść, Kali pić.







*ding-dong*

Uprzejmie informuję Autora tekstu, że słowo "ataki" można śmiało odmienić przez przypadki.

*dong-dong*

Panie, już Pan chyba wie, że powinno być "atakami".

Nie będę się pastwić...


... nad tym tworem, bo nad tekstem - a i owszem:

próbowałam znaleźć, czym jest owy tajemniczy "tylm".
Niestety, google milczy.

To i ja zamilknę.

Do jutra.


Peace!
Dobra, wiem, miało być o poważnych portalach.

Na swoje usprawiedliwienie podam informację, że pudelek.pl ma 170 mln odsłon miesięcznie (dane pochodzą ze strony: http://www.wirtualnemedia.pl).

Dlatego osoby odpowiedzialne za wygląd i poprawność tekstów powinny wykonywać starannie swoje obowiązki.

A teraz krótka analiza:

1. Wybaczyłabym, gdyby klawisze z literami "d" i "g" były zaraz obok siebie. Są niedaleko, ale dzieli je "efka".
Wyrok:
NIECHLUJSTWO!


(nie potrafię się oprzeć: "Zgrada to żeńska wersja Potterowego Zgredka"? ;o)


2. Alt! Za dużo altu!
I znowu: NIECHLUJSTWO!



:)
Mała literówka. Ale - za przeproszeniem - w głupim leadzie (to ten pogrubiony tekst, teoretycznie powinien w dwóch-trzech zdaniach zawierać streszczenie artykułu, do którego się odnosi) . W miejscu czytanym (zaraz po tytule) najczęściej. Gratki!





Będę odrobinę monotematyczna - dzieci w gimnazjum (to jest PEWNE) wiedzą, że jeśli w tekście umieszczają liczebnik porządkowy, wstawiają po nim kropkę.
Co stanie się, jeśli ten znak interpunkcyjny nie znajdzie się w wyżej wymienionym miejscu?
O, to się stanie:
Zamiast "O dwudziestej pierwszej do gry wchodzą główni faworyci do złota(...)"
otrzymamy:
"O dwadzieścia jeden  do gry wchodzą główni faworyci do złota(...)".




Co to jest? Co za kraj kryje się pod tymi tajemniczymi kolorami?
Zawsze myślałam, że Polacy to biało-czerwoni, ale widocznie się myliłam :)

Milusio.



"Alt" pilnie poszukiwany!!!




1. Dziecko w czwartej klasie podstawówki wie już, że zazwyczaj przed >że< dajemy przecinek.
Pan Redaktor widocznie na czwartą klasę był za mądry i z trzeciej od razu przeskoczył do piątej ;o)

2. Zabrakło szcześcia (napisane z rozmysłem i premedytacją) – w trafieniu jednocześnie w klawisze „alt” i „e”

3. Tutaj podobnie. Ludzie, przecież ten „alt” nie jest schowany! [dla osób, którym ten klawisz jednak w zaczarowany sposób się chowa – zaraz obok spacji! Serio!]

4. Melisy! Potrzeba melisy! Powtarzam – obok spacji!



Od razu wrzucę przykład, kiedy klawisza "alt" NIE używać. Albo używać z umiarem, a i tak na koniec upewnić się, że wszystko jest w porządku.

Znacie takie powiedzenie: "Nie ważne, co piszą. Ważne, żeby nazwiska nie przekręcili."?



Nasz dyskobol może mieć pretensje (słuszne!) do Szanownych Autorów. Dlaczego? Otóż z MałAchowskiego zrobili MałĄchowskiego.
Drobna pomyłka?
Wypowiedzcie na głos te dwa nazwiska.
Nadal niegroźna literówka?

Panowie Redaktorzy!
A wystarczyło po prostu rzucić okiem jeszcze raz na tekst przed kliknięciem magicznego okienka "Wyślij".

(w kółeczkach zaznaczyłam miejsca, w których Autorzy poprawnie wpisali nazwisko sportowca. Mieli wzór - nie chciało Im się upewnić. Chociaż zapewne nie chodziło o niewiedzę, ale o NIECHLUJSTWO!)

czwartek, 9 sierpnia 2012

Jeśli już jesteśmy przy temacie Igrzysk - chcę zasygnalizować pewną sprawę.
Dodam, że ja naprawdę rozumiem sytuację, kiedy wynik zmienia się w sekundzie i już kilka chwil później trzeba aktualizować stronę.
Ale czy to zwalnia nas z tego, by dbać o poprawność?
Chyba jednak nie...
Ja rozumiem, że w pośpiechu różne błędy mogą się pojawić, ale głęboko wierzę (nie chcę się chwalić, że posiadam taką wiedzę :D ) w to, że te błędy można poprawić.
A mimo wszystko się tego nie robi.
Dlaczego?

Oto jest zagadka dnia!



A tymczasem wrzucam kolejne upolowane błędy:




Czy w obydwa punkty muszę komentować?
Nie muszę, ale mogę - co uczynię.

Niechlujstwo.

W porządku, rozwinę komentarz:

Powiedzieć by można: "Niech wrzucą w Worda i niech im sprawdzi" - niestety, w tym przypadku sprawa nie jest taka prosta.
Po pierwsze: 
Na nieszczęście Pana Redaktora (wybaczcie, ucięłam drugą część tekstu, więc nie mam pojęcia, któż stworzył ten twór - na swoje usprawiedliwienie mam to, że nie było tam nic ciekawego - czyt. nie było błędów ;o) ) takie słowo jak "pryz" występuje w języku polskim. Znaczenie ma całkowicie niezwiązane z tematyką sportową (za google: "w prawie morskim: zdobycz wojenna w postaci skonfiskowanej cywilnej jednostki, pływającej pod banderą nieprzyjacielskiego państwa (...)" ), więc jak nie patrzeć na ten dziwny twór, nasuwa się jedno słowo: niechlujstwo.

Z drugim podkreśleniem jest mniej problemów, łatwiej wytłumaczyć błąd: otóż powinno być "żywo", jest "żywi" - spójrzcie na klawiaturę, przecież klawisze "i" oraz "o" są tak blisko siebie, że można wybaczyć ten mały błąd.

Otóż - nie można, Panie Redaktorze.

Trochę wstyd, co nie?



Jako że z natury cholera ze mnie czepialska, muszę skomentować podpis pod zdjęciem.
Cóż widzimy na załączonym obrazku?
Dwie panie podczas meczu w piłkę nożną. Tytułowe "Puste miejsca" są w tle.
Gdybym była odpowiedzialna za podpis owego zdjęcia (marzenia...), zamieściłabym tam tekst: "Płaski brzuszek zawodniczki, w tle można zauważyć puste miejsca na trybunach".
No dobra, żart taki.
Wiem, suchar.
Na serio wrzuciłabym coś w stylu: "W tle zdjęcia można zauważyć puste miejsca na trybunach".
Ale na pewno nie zgodziłabym się na twór, który mogliśmy przeczytać na tvn24.pl!
Tam nie ma trybun! Tam są zawodniczki! Zawsze przecież najważniejszy na zdjęciu jest pierwszy plan!
Jeśli nie - należy to zasygnalizować, najlepiej odpowiednim podpisem.

Peace!
Długo zastanawiałam się, co zaserwować Wam jako pierwsze.


Mam wiele smacznych kąsków, ale swoiste zboczenie zawodowe zmusza mnie do tego, aby pierwszym zdjęciem był... natłok.

Tak, natłok błędów.


Zatem: zapraszam.



Szanowny Panie kcz.
Ja rozumiem, że Igrzyska, że stres, że działanie pod presją czasu, ale... czy to aby nie przesada?

Po pierwsze: wypadałoby dyscyplinę sportu zapisać właściwie. Poprawnie.

Po drugie: ale po co zaraz całej Polsce? Nie wystarczyłoby polskiej zawodniczce? Zaraz kolejną komisję śledczą zorganizują...

Po trzecie: Szanowny Panie Autorze! Aleś Pan zamotał! A wystarczyło po prostu przeczytać przed kliknięciem "Wyślij". Wiesz Pan, coś Pan napisał? Że jedna osoba zdobyła trzecie i czwarte miejsce. Trochę wstyd pomylić nazwiska...

Po czwarte: bezsprzecznie, toć to jest prawda. Inne zawodniczki urodzone nie były. Zdecydowanie nie.


Co robię?
Jeśli powiem "Znajduję błędy w tekstach" - skłamię. Dlaczego? To błędy znajdują mnie.
Grzecznie witam się z nimi, robię szybkiego screena i... pokazuję Wam.
Do teraz screeny, zdjęcia, skany wrzucałam na dysk, gdzie leżakowały sobie grzecznie, zarastały kurzem, aż stwierdziłam "Ech, to było tak dawnooooo" i... usuwałam.
Teraz postanowiłam podzielić się z Wami moimi odkryciami.


Jakie błędy?
Ortograficzne, interpunkcyjne, językowe, stylistyczne, rzeczowe, techniczne (edytorskie)...


W jakich tekstach?
Wszelkiego typu - książki, gazety, strony internetowe, a ostatnio nawet - co dziwne - paragony sklepowe.


Po co to robię?
Z nudów.
Z obsesji.
Dla humoru.
Dla zabawy.
Dla nauki - aby osoby odpowiedzialne za wygląd, formę i (przede wszystkim) poprawność, zdawały sobie sprawę z tego, że "ktoś patrzy".


Nie chcę, aby mój blog spełniał funkcję ogromnego palucha, który wytyka błędy i rozwija transparent "Oni się pomylili! Śmiejcie się!", ale aby wskazać, że:
  • na poważnych (z założenia) portalach, mających miliony odsłon dziennie, w wydawnictwach zatrudniajacych profesjonalnych korektorów/edytorów, znajdują się błędy, które znaleźć się tam nie powinny;
  • każdy ma prawo do pomyłki.


I niech ten ostatni punkt będzie hasłem przewodnim mojego bloga.